AZS MTB Cup #2 Przesieka

Niedziela, 9 maja 2010 · Komentarze(4)
Było bardzo dobrze! Jestem z siebie zadowolony i cieszę się, bo widać stopniowy wzrost formy. Tym razem w przeciwieństwie do Przemyśla, nic mnie nie bolało i jechałem zdecydowanie bardziej żwawo co napawa optymizmem na... wrześniową Skandię :) Ale od początku: Start mieliśmy o 14:30 więc stosunkowo późno. Rano pojechałem jeszcze autem do Jeleniej Góry po Wojtusia, Asie i Michała, wróciliśmy do Przesieki i zaczęliśmy przygotowania. Ostatecznie skończyło się na objeździe tylko części trasy i pokręceniu się w okolicach startu. W międzyczasie startująca wcześniej Kinga wywalczyła 1 miejsce w swojej kategorii.



Start elity i orlika mężczyzn odbył się kilkaset metrów wcześniej i trochę niżej niż kobiet - na asfalcie przed stokiem - killerem. Wszystko ruszyło żwawo, ja troszkę skopałem start i musiałem później odrabiać pozycje.

Moim głównym celem było utrzymanie się, bądź wyprzedzenie kolegów z drużyny Elektra Rzeszów Team, bo wiedziałem, że było mnie na to stać a nie udało mi się tego udowodnić w Przemyślu. Pierwsze kółko zaczęło się, jak już wspomniałem, nie najlepiej - Kamil i Wojtuś byli przede mną jednak na zjazdach zbliżałem się do nich coraz bardziej. Na słynnych telewizorach minąłem Kamila i kilku innych zawodników, którzy znosili rowery (jak się później okazało Kamil zaliczył spektakularne OTB).

Później na długim w miarę płaskim, ale jednak, zjeździe doszedłem Wojtka i trzymałem mu koło aż do krótkiego podjazdu przed wjazdem na teren wyciągu, gdzie go wyprzedziłem i wpadłem na 2 pętlę przed nim. Na podjeździe wyciągiem znów mnie jednak wyprzedził i znów całą pętlę trzymałem mu się koła oszczędzając siły i nie atakując, a na ostatnim podjeździe ponownie go wyprzedziłem i wpadłem na trzecią pętlę przed nim.



Trzecią pętlę zdecydowaliśmy się współpracować i zachować siły na ostatnią, gdyż mieliśmy w zasięgu wzroku 2 zawodników przed nami jednak na 2 podjeździe uślizgnęło mi koło na kamieniu i musiałem się wypiąć co poskutkowało skurczem w obie łydki i 30sek straty na rozprostowanie bolących nóg. Wojtuś mi odjechał a ja cierpiąc próbowałem go gonić. Na dobrą sprawę nogi przestały mnie boleć dopiero w okolicach telewizorów, gdzie wyprzedzili nas zawodnicy z elity - było więc już raczej pewne, że nie wpuszczą nas na 4 kółko.

Ostatecznie straciłem do Wojtka niecałą minutę i zająłem 25 miejsce open. Kamil przyjechał kilka minut za nami a Łukasz zajął bardzo dobre 12 miejsce. Gratulacje!

Komentarze (4)

Uczelnia nie pomaga? Zapraszam na pł :D

Pixon 19:55 wtorek, 11 maja 2010

oj dobra tam trasa jest..szkoda ze uczelnia nam nic nie pomaga ;/..gratulacje miejsce dobre..forma do góry :)

sebol 19:14 poniedziałek, 10 maja 2010

Ja przyjechałem 2 min za Wojtkiem i 1 min za Tobą Michał :P
Ale fakt, po OTB na pierwszym kółku odechciało mi się w ogóle ścigać dalej. Bolała mnie prawa dłoń i ręka, do dziś nie mogę nią chwycić czegoś mocniej, a żebra też są obolałe i stłuczone i jak kicham to masakra. :/ Cóż, nie umiem jeździć na rowerze.

kamileq 17:32 poniedziałek, 10 maja 2010

Grtaulacje! :) Jak tak patrzę, to po prostu widać że te rowery są lekkie, koła to prawie ziemi nie dotykają:p

Na skurcze najlepiej najeść sie magnezu z potasem przed startem:)

kundello21 06:15 poniedziałek, 10 maja 2010
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa baczy

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]