Aż się chciało jechać a kilometry narastały na liczniku bardzo szybko. Większość trasy z lekkim wiatrem aczkolwiek jeden dość długi odcinek troszkę męczyłem z wmordewindem. Tym razem nie wziąłem aparatu a szkoda bo przejeżdżałem obok budującego się węzła w Strykowie.
Wczoraj natomiast wymieniłem bateryjkę w czujniku kadencji Polara co nie jest sprawą najłatwiejszą i najlepiej robić to pęsetą.
No i w końcu kupiłem butki szosowe. Może nie są najpiękniejsze ale przynajmniej były w dobrej cenie ;)
Dziś wyjechałem sobie na spokojnie po powrocie z uczelni. W planie było trochę więcej kilometrów jednak godzina była już trochę późnawa, więc zrobiłem ile się dało. Jechałem już znanymi sobie dróżkami i wiedziałem co mnie czeka. Na początku wiatr wiał mi w plecy więc jechałem dość szybko co oczywiście później się zmieniło i średnia jedynie spadała. Wziąłem ze sobą aparat ale jakoś nie miałem weny do robienia zdjęć :)
Najpierw spod akademików z grupą szosową a później już tylko z Piotrkiem. Generalnie nie daliśmy rady ;D Jeszcze nie czas na peleton, za mało przygotowań ;)
Drugi dzień zwiedzania i jazdy przed siebie w celu sprawdzenia jakości asfaltów w okolicy. W niektórych miejscach niestety musiałem się przedzierać przez pozostałości po nim. Jednak w około Rzeszowa lepsze drogi i dróżki mamy :)
P.S. Zachęcam do obejrzenia relacji z wakacyjnego wyjazdu do Włoch gdzie głównym celem był Stelvio Bike Day. Relacja została uzupełniona ;) KLIK