Po szkole czas ograniczony więc krótka samotna traska dla relaksu. Rzeszów -> Słocina -> Matysówka -> Zjazd terenem na Zalesie -> Serpentynka -> Zjazd lasem -> Zalesie -> Rzeszów.
Jak co niedzielę wyjazd spod wielkiej. Satawiło się kilkunastu rowerzystów + rowerzystka ;) Poczekaliśmy chwilę na ravena i ruszyliśmy. Najpierw skierowaliśmy swoje kierownice w stronę Boguchwały. Z Boguchwały na Budziwój gdzie spotkaliśmy znajomych (?) frirajdowców kierujących się w to samo miejsce co my (rezerwat wilcze) Z Budziwoja na Przylasek (tutaj małe skakanko i zjazd Dominika z górki na przednim kole) następnie Zimny Dział i gdzieś tam lasami na wspomniane wcześniej Wilcze. Posiedzieliśmy chwilkę na szczycie słuchając Czesia (Dźieeeńdooobryyyyy) i ruszyliśmy całkiem fajnym zjazdem na miejsce na ognicho. Tam Bartek popisał się swoim terenoznawstwem kierując Łukasza jadącego samochodem w zupełnie inne miejsce niż to, gdzie byliśmy :) Na szczęście (dla niego) w buzie za to nie dostał :P Po ognichu na dół do Kąkolówki (Raven rozwalił manetkę do ch*a Wacława) i do Błażowej, Borku Nowego i Starego, Kielnarowej i pod górę na zjazd laskiem do Zalesia. Stamtąd prosto do domu. Obecni bikestatsowcy: Bartek, Dominik, Piotrek, Dominik, Sebastian + reszta nie bikestatsowa :)
Super udany rowerowy dzień :D Najpierw wyjazd na serpentynkę (dzisiaj była super widoczność!) do kielnarowej i powrót na zalesie - tam ognisko i dzwon w drzewo (zobaczcie to http://video.google.pl/videoplay?docid=657417941584738600). Później przerwa na obiad a o 17 na następne ognisko z którego przeniosłem się z Łukaszem na kolejne - najlepsze :) Dżem session (prawie) do rana :) Blues królował :D