Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2012

Dystans całkowity:759.70 km (w terenie 189.80 km; 24.98%)
Czas w ruchu:30:12
Średnia prędkość:24.10 km/h
Maksymalna prędkość:79.40 km/h
Suma podjazdów:8895 m
Maks. tętno maksymalne:191 (96 %)
Maks. tętno średnie:152 (76 %)
Suma kalorii:7327 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:44.69 km i 1h 53m
Więcej statystyk

Cyklokarpaty Komańcza

Sobota, 4 sierpnia 2012 · Komentarze(4)
721 dni minęło od mojego ostatniego startu w Cyklokarpatach… Kawał czasu! W Komańczy natomiast ostatnio startowałem w 2009r. Ostatnimi laty chyba odechciało mi się ścigania ale jako, że z Komańczy zawsze przywoziłem dobre wspomnienia – postanowiłem, że pojadę i wystartuje w tym roku.

Na miejsce dojeżdżam z ekipą Maxisport MTB Team. Spotykam wiele znajomych twarzy, niektórych nie widziałem dłuższą chwilę. Czuje się dobrze, jest ciepło – nawet bardzo, bo około 28 stopni w cieniu już pół godziny przed startem. Taka temperatura nie do końca mi odpowiada ale staram się tym nie przejmować. Nie przyjechałem tu na walkę bo po pierwsze nie wiem na co mnie stać w porównaniu do innych (pierwszy start w tym sezonie) a po drugie MTB w tym roku jest małym odsetkiem całości mojej jazdy. Jakieś tam swoje małe cele oczywiście mam ale czy jestem w stanie je zrealizować okaże się dopiero podczas wyścigu.

Start punktualnie o 11 i na początek asfalt. Mijam Włochatke na zakręcie i utrzymuję się w drugiej grupie razem z Piekłem. Przede mną jedzie Kona ale wiem, że gość mocniejszy to nie próbuję go ścigać. Wojtusia nigdzie nie widzę, więc musi być z przodu. Wjeżdżamy w teren i zaczynam wyprzedzać. Po pierwszym podjeździe sytuacja się już klaruje na tyle, że wszyscy jadą równo. Na drugim podjeździe wyprzedzam jeszcze dwie osoby i dochodzę Wojtusia i jednego zawodnika. Wojtuś go wyprzedza przed zjazdem, mi się nie udaje. Jadę za nim i widzę jak zalicza spektakularne, lotnicze OTB. Sam na śliskim błocie i Mezcalach ślizgam się w lesie na płytkiej warstwie błota. Wojtek odjeżdża a ja jadę przez chwilę sam. Doskakuję do dwóch zawodników a Wojtek z jeszcze jednym jedzie z 10m przed nami. W końcu łączymy się w jedną grupę i każdy po kolei nakręca tempo. Po drodze łykami jeszcze dwóch zawodników i w sumie w bodajże 7 - osobowej grupie zaczynamy podjazd na Przełęcz Żebrak. Tempo idzie mocne. Chcę się utrzymać w grupie. Czuje, że jest rezerwa mocy ale nie atakuję – podjazd jest długi a po Żebraku jest jeszcze singiel na Chryszczatą. Procenty nachylenia rosną, grupa się trzyma, nikt nie odpada a każda próba ataku jest kasowana. Moja taktyka się sprawdza i na singla wjeżdżam pierwszy. Na Chryszczatą jadę sam. Od czasu do czasu miga mi czerwony strój, jak się później okazało - Janusza, do którego dojechałem później na zjeździe. Tam doszedł i wyprzedził nas też jeden z moich współtowarzyszy z grupki z podjazdu. Sam zjazd natomiast jest godny mistrzów. Trudny technicznie i długi. Jest też parę krótkich podjazdów, które dają odpocząć rękom. Wyjeżdżamy z lasu i zaczyna się szeroka szutrówka. Janusz odjeżdża a mnie powoli zaczyna łapać kryzys. Jadę sam - nie ma się za kogo schować i nie ma z kim współpracować. Z przodu widzę trzech zawodników ale nie udaje mi się ich doścignąć. Przejeżdżam przez dwa brody i ciągnę nadal sam. Sił coraz mniej a czekają mnie jeszcze dwa krótkie podjazdy. Pierwszy idzie mega słabo, drugi trochę lepiej. Cały czas jadę sam. Nikogo z tyłu i nikogo z przodu. Nie wiem na jakiej jestem pozycji ale nie poddaję się. Końcówka jest mi znana. Jedno strome podejście a później już tylko w dół do mety. Wjeżdżam minutę za Januszem. Mogę odetchnąć. Koniec.

Trasa dała mi w kość – zwłaszcza końcówka samemu. Pozycja jak się później okazało jest dobra:
10 w M2 i 23 OPEN

Jestem mega zadowolony. Jechało mi się dobrze i wiele więcej nie byłbym w stanie tego wyścigu wycisnąć. Narzekać mogę natomiast na ból pleców który od czasu do czasu mi dokuczał – nie wiem czemu.

Jak zwykle wielkie pochwały dla organizatorów z Komańczy!

P.S. Pulsometru nie brałem bo to za dużo informacji dla głowy :)

Jest i pierwsza fota © misiek


Przejazd przez Osławę © misiek


Przejazd przez Osławę 2 © misiek

Cały dzień w siodle

Czwartek, 2 sierpnia 2012 · Komentarze(9)
Najpierw do NSB po linki, później do Gianta poskładać, później do domu przebrać się i na traskę testować nowy frameset. Na początku na Przylasek z Cinkiem - rekonwalescentem, później już tylko z Piotrkiem kontynuowaliśmy jazdę pętlą tegorocznego wyścigu szosowego. Odwiedziliśmy też źródełko w Sołonce - polecam bo miejscówka jest na prawdę fajnie zrobiona i w pełni dostępna dla szosowców.

Śmiga :) © misiek


Tężnia Solankowa w Sołonce © misiek

Szybka rundka z wieczora

Środa, 1 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
WSiZ - Błażowa. Fajna pętla na trening ~20km. W najbliższym czasie trzeba z 3x objechać.