Kabhi Khushi Kabhie Gham albo nawet i burza

Środa, 21 lipca 2010 · Komentarze(2)
Jazda zapowiadała się bardzo obiecująco. Wyruszyło nas od larego po 18 dziewięciu ale niestety dojechało tylko pięciu a to za sprawą deszczu i szytko-kapcia. Na początku plan był uderzyć na Szklary (W międzyczasie straciliśmy jednego zawodnika za sprawą tajemniczego telefonu) ale w Budziwoju szybko go zmodyfikowaliśmy bo zobaczyliśmy chmurzyska. Długo nie trzeba było czekać - rozpadało się na dobre i zaczęło walić piorunami. Dwóch skapitulowało i siedli na przystanku a my pocięlśmy dalej. Po chwili padać przestało ale Piekieł niestety złapał kapcia. W czwórkę kontynuowaliśmy bezdeszczową jazdę (z jedną premią lotną hehe) aż do Budziwoja, gdzie znów zaczęło padać i w deszczu wróciłem już do samego domu.

Komentarze (2)

szkoda tylko, że na szosie...

kamileq 21:08 czwartek, 22 lipca 2010

Jednak jeździsz :)

Pixon 05:52 czwartek, 22 lipca 2010
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa empot

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]