Od niechcenia
Sobota, 9 lipca 2011
· Komentarze(0)
Nie chciało mi się za bardzo iść na rower samemu więc trochę się z tym ociągałem. Piotrek chciał iść dopiero o 18 więc ostatecznie, troszkę niechętnie, wyjechałem z domu sam. Zjechałem z podjazdu a tu Wojtek szosą śmiga. Też dopiero wyjechał, więc na szczęście nie musiałem samemu pokonywać kilometrów. W sumie jazda miała być dość lekka bo następnego dnia Bieszczady ale wyszło jak zawsze ;) Najpierw zjazd do Tyczyna, później Podjazd na Łany, zjazd do parku linowego i podjazd tą samą drogą, zjazd z Matysówki 2 strony i podjazd na Matysówkę, zjazd Słociną i podjazd w Malawie koło kościoła, znowu zjazd Słociną, chwilę po mieście odprowadzić Wojtka do domu i akurat była 18 więc szybki telefon do Piotrka i z nim jeszcze na Przylasek. W efekcie wyszło spore przewyższenie bo na pierwszych 33km mieliśmy już 700 w pionie.