Bieszczadzki Hadrcore #2

Niedziela, 10 lipca 2011 · Komentarze(1)
Tak jak zaplanowaliśmy 2 dni wcześniej, o 5 rano na zbiórce pojawia się Piotrek, Piotrek, Dominik i ja. Pakujemy się do auta i ruszamy w kierunku Cisnej. Na miejscu jesteśmy po 7 i zaczynamy skręcanie rowerów. Oczywiście musiało to komuś przeszkadzać więc musieliśmy przestawić samochód w inne miejsce. Na szlak ruszamy około 8 i od razu nie jest łatwo. Po krótkim odcinku asfaltowym zaczyna się podjazd po kamieniach a następnie podejście pod wyciągiem narciarskim:

Podjazd wyciągiem w Cisnej © misiek


Tym samym zaczynamy mozolne wdrapywanie się na grzbiet Wysokiego Działu. Pierwszy szczyt to Hon (820 m n.p.m.) gdzie Dominik dostaje sms od Włochatego, że w Rzeszowie burza tysiąclecia. U nas na szczęście pogoda dopisuje, choć zaczyna się niezły gorąc.

Odpoczynek © misiek


Takie tam w lesie © misiek


Kontynuujemy nasza podróż i wjeżdżamy lub wchodzimy na kolejne szczyty: Osina(963 m n.p.m.), Berest (942 m n.p.m.), Sasów (1010 m n.p.m.) i Wołosań (1071 m n.p.m.).

Nie było łatwo © misiek


Skałki na Wysokim dziale © misiek


W międzyczasie miciu łapie kapcia i zakleja małą dziurkę z boku dętki. Z Wołosania przez Jaworne (992 m n.p.m.) już praktycznie cały czas jedziemy. Zjazd jest świetny to też szybko i z uśmiechem na twarzy docieramy na przełęcz Żebrak gdzie serwujemy sobie kilkuminutowy odpoczynek. Stamtąd znanym dobrze podjazdem kierujemy się na Chryszczatą gdzie Piotrek rozwala swoją tylną piastę DT 240 i w końcu spotykamy pierwszych (!) turystów.

Pęknięta piasta DT Hugi 240 © misiek


Na Chryszczatej © misiek


Następnie legendarnym zjazdem szybko zjeżdżamy do jeziorek duszatyńskich gdzie ludzi jest już całkiem sporo i niektórzy dziwnie się na nas patrzą. Przyzwyczajeni do tego nie ociągamy się i po krótkiej przerwie naginamy dalej w dół.

Podczas zjazdu z Chryszczatej © misiek


W Duszatyniu ratuje nas budka z art. spożywczymi gdzie kupujemy zimne napoje i rozmawiamy z miejscowymi. Dalej w doliną Osławy przez słynne cztery brody gdzie poziom wody był wysoki a prąd silniejszy niż zwykle (zimna woda pomaga nam się trochę rozluźnić, umyć i daje energie na dalsze pedałowanie) kierujemy się do Mikowa i drugi raz na przełęcz Żebrak.

Miciu walczy z prądem © misiek


Bród na Osławie © misiek


Rower wodny © misiek


Podjazd idzie nam opornie ale nie poddajemy się. Na górze znów odpoczynej i szybki zjazd w dół w kierunku Jabłonek. Jeszcze tylko serpentyny i jesteśmy w Cisnej. Szkoda tylko, że jesteśmy już tak wymęczeni, że asfaltowy podjazd idzie nam strasznie mozolnie. Dodatkowo Piotrek rozciął oponę i co kilka obrotów koła mleczko strzela na wszystkie strony i powietrze ucieka. Zdecydowanie pechowy dzień dla niego...

Tak czy inaczej wypad na 6 - na prawdę udany. Dzięki chłopaki!
Wszystkie zdjęcia robione przez Micia i Piotrka.

Komentarze (1)

Świetny wypad:)

azbest87 22:26 czwartek, 14 lipca 2011
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa rzylu

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]