Setka szosą i zmany na blogu
Czwartek, 28 lipca 2011
· Komentarze(1)
Najpierw o dzisiejszej trasie:
Po kilku dniach nieustannego deszczu wreszcie udało się pojeździć przy naprawdę ładnej pogodzie. Ustawka u Larego o 10:15. Na miejsce dojechałem z małym opóźnieniem i po paru chwilach ruszyliśmy w stronę Rocha. W zasadzie od początku wiedziałem, że nie jest to mój dzień. Jechało mi się ciężko i odstawałem od chłopaków a później musiałem gonić co mnie troszkę męczyło, choć ostatecznie dałem radę całą trasę z nimi przejechać. Po Rochu w stronę Zabratówki poszło szybko i kolejny podjazd na Hyżne - znowu męka. Dalej na Szklary i ciągle nie mogłem się wkręcić na obroty a dodatkowo strzelająca korba strasznie mnie denerwowała.
Dopiero w Kańczudze po zimnej Coli zaczęło mi się jechać lepiej ale i tym razem coś musiało być nie tak - prawa łydka zaczęła pobolewać. Zdecydowanie nie mój dzień. Jednak jak się okazało nie miałem najgorzej. Na podjeździe z Woli Rafałowskiej Piekieł urwał szprychę (tak smok zaciągał) i czekał go odpoczynek bo koło oczywiście dostało centry i nie mieściło się w ramie. W towarzystwie Tomka i Piotrka szybko pojechałem do domu, wsiadłem w samochód i pojechałem na ratunek koledze :)
Trasa:
Odnośnie zmian na blogu:
Miałem wdrażać nowy szablon, który mam już zaprojektowany ale jakoś mi się nie chce go kodować więc pobawiłem się troszkę z tym. Z lewej dodałem TOP 10 i poprawiłem nieco CSS. Dodatkowo sprawiłem sobie w końcu aparacik co zaowocuje zdjęciami we wpisach. Postaram się również za każdym razem wrzucać tracka przez Gpsies ale to nie jest jeszcze pewne ponieważ mapki sporo spowalniają wczytywanie się strony. Ewentualnie będę wrzucał GPXy które w rewelacyjny sposób można analizować w Google Earth.
Po kilku dniach nieustannego deszczu wreszcie udało się pojeździć przy naprawdę ładnej pogodzie. Ustawka u Larego o 10:15. Na miejsce dojechałem z małym opóźnieniem i po paru chwilach ruszyliśmy w stronę Rocha. W zasadzie od początku wiedziałem, że nie jest to mój dzień. Jechało mi się ciężko i odstawałem od chłopaków a później musiałem gonić co mnie troszkę męczyło, choć ostatecznie dałem radę całą trasę z nimi przejechać. Po Rochu w stronę Zabratówki poszło szybko i kolejny podjazd na Hyżne - znowu męka. Dalej na Szklary i ciągle nie mogłem się wkręcić na obroty a dodatkowo strzelająca korba strasznie mnie denerwowała.
Tomasza chyba boli głowa po podjeździe :)© misiek
Wydok na Pogórze Dynowskie© misiek
Dopiero w Kańczudze po zimnej Coli zaczęło mi się jechać lepiej ale i tym razem coś musiało być nie tak - prawa łydka zaczęła pobolewać. Zdecydowanie nie mój dzień. Jednak jak się okazało nie miałem najgorzej. Na podjeździe z Woli Rafałowskiej Piekieł urwał szprychę (tak smok zaciągał) i czekał go odpoczynek bo koło oczywiście dostało centry i nie mieściło się w ramie. W towarzystwie Tomka i Piotrka szybko pojechałem do domu, wsiadłem w samochód i pojechałem na ratunek koledze :)
Pęknięta szprycha Easton© misiek
Do domu wozem technicznym© misiek
Trasa:
Odnośnie zmian na blogu:
Miałem wdrażać nowy szablon, który mam już zaprojektowany ale jakoś mi się nie chce go kodować więc pobawiłem się troszkę z tym. Z lewej dodałem TOP 10 i poprawiłem nieco CSS. Dodatkowo sprawiłem sobie w końcu aparacik co zaowocuje zdjęciami we wpisach. Postaram się również za każdym razem wrzucać tracka przez Gpsies ale to nie jest jeszcze pewne ponieważ mapki sporo spowalniają wczytywanie się strony. Ewentualnie będę wrzucał GPXy które w rewelacyjny sposób można analizować w Google Earth.