Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:986.70 km (w terenie 87.00 km; 8.82%)
Czas w ruchu:41:12
Średnia prędkość:23.95 km/h
Maksymalna prędkość:81.20 km/h
Suma podjazdów:10535 m
Maks. tętno maksymalne:196 (98 %)
Maks. tętno średnie:159 (80 %)
Suma kalorii:12230 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:65.78 km i 2h 44m
Więcej statystyk

Bieszczadzki Hadrcore #2

Niedziela, 10 lipca 2011 · Komentarze(1)
Tak jak zaplanowaliśmy 2 dni wcześniej, o 5 rano na zbiórce pojawia się Piotrek, Piotrek, Dominik i ja. Pakujemy się do auta i ruszamy w kierunku Cisnej. Na miejscu jesteśmy po 7 i zaczynamy skręcanie rowerów. Oczywiście musiało to komuś przeszkadzać więc musieliśmy przestawić samochód w inne miejsce. Na szlak ruszamy około 8 i od razu nie jest łatwo. Po krótkim odcinku asfaltowym zaczyna się podjazd po kamieniach a następnie podejście pod wyciągiem narciarskim:

Podjazd wyciągiem w Cisnej © misiek


Tym samym zaczynamy mozolne wdrapywanie się na grzbiet Wysokiego Działu. Pierwszy szczyt to Hon (820 m n.p.m.) gdzie Dominik dostaje sms od Włochatego, że w Rzeszowie burza tysiąclecia. U nas na szczęście pogoda dopisuje, choć zaczyna się niezły gorąc.

Odpoczynek © misiek


Takie tam w lesie © misiek


Kontynuujemy nasza podróż i wjeżdżamy lub wchodzimy na kolejne szczyty: Osina(963 m n.p.m.), Berest (942 m n.p.m.), Sasów (1010 m n.p.m.) i Wołosań (1071 m n.p.m.).

Nie było łatwo © misiek


Skałki na Wysokim dziale © misiek


W międzyczasie miciu łapie kapcia i zakleja małą dziurkę z boku dętki. Z Wołosania przez Jaworne (992 m n.p.m.) już praktycznie cały czas jedziemy. Zjazd jest świetny to też szybko i z uśmiechem na twarzy docieramy na przełęcz Żebrak gdzie serwujemy sobie kilkuminutowy odpoczynek. Stamtąd znanym dobrze podjazdem kierujemy się na Chryszczatą gdzie Piotrek rozwala swoją tylną piastę DT 240 i w końcu spotykamy pierwszych (!) turystów.

Pęknięta piasta DT Hugi 240 © misiek


Na Chryszczatej © misiek


Następnie legendarnym zjazdem szybko zjeżdżamy do jeziorek duszatyńskich gdzie ludzi jest już całkiem sporo i niektórzy dziwnie się na nas patrzą. Przyzwyczajeni do tego nie ociągamy się i po krótkiej przerwie naginamy dalej w dół.

Podczas zjazdu z Chryszczatej © misiek


W Duszatyniu ratuje nas budka z art. spożywczymi gdzie kupujemy zimne napoje i rozmawiamy z miejscowymi. Dalej w doliną Osławy przez słynne cztery brody gdzie poziom wody był wysoki a prąd silniejszy niż zwykle (zimna woda pomaga nam się trochę rozluźnić, umyć i daje energie na dalsze pedałowanie) kierujemy się do Mikowa i drugi raz na przełęcz Żebrak.

Miciu walczy z prądem © misiek


Bród na Osławie © misiek


Rower wodny © misiek


Podjazd idzie nam opornie ale nie poddajemy się. Na górze znów odpoczynej i szybki zjazd w dół w kierunku Jabłonek. Jeszcze tylko serpentyny i jesteśmy w Cisnej. Szkoda tylko, że jesteśmy już tak wymęczeni, że asfaltowy podjazd idzie nam strasznie mozolnie. Dodatkowo Piotrek rozciął oponę i co kilka obrotów koła mleczko strzela na wszystkie strony i powietrze ucieka. Zdecydowanie pechowy dzień dla niego...

Tak czy inaczej wypad na 6 - na prawdę udany. Dzięki chłopaki!
Wszystkie zdjęcia robione przez Micia i Piotrka.

Od niechcenia

Sobota, 9 lipca 2011 · Komentarze(0)
Nie chciało mi się za bardzo iść na rower samemu więc trochę się z tym ociągałem. Piotrek chciał iść dopiero o 18 więc ostatecznie, troszkę niechętnie, wyjechałem z domu sam. Zjechałem z podjazdu a tu Wojtek szosą śmiga. Też dopiero wyjechał, więc na szczęście nie musiałem samemu pokonywać kilometrów. W sumie jazda miała być dość lekka bo następnego dnia Bieszczady ale wyszło jak zawsze ;) Najpierw zjazd do Tyczyna, później Podjazd na Łany, zjazd do parku linowego i podjazd tą samą drogą, zjazd z Matysówki 2 strony i podjazd na Matysówkę, zjazd Słociną i podjazd w Malawie koło kościoła, znowu zjazd Słociną, chwilę po mieście odprowadzić Wojtka do domu i akurat była 18 więc szybki telefon do Piotrka i z nim jeszcze na Przylasek. W efekcie wyszło spore przewyższenie bo na pierwszych 33km mieliśmy już 700 w pionie.

Krótka jazda szosą

Piątek, 8 lipca 2011 · Komentarze(0)
Po wczorajszym nie odechciewało mi się jazdy więc wziąłem brata na szybką szoskę koło domu. W efekcie zrobiliśmy dwa podjazdy - Monte Borówki i Monte Matysówka z Chmielnika.

Pierwsza wakacyjna jazda w okolicach Rzeszowa

Czwartek, 7 lipca 2011 · Komentarze(0)
Nareszcie w domu ;)
Pierwsza jazda z Piotrkiem i bratem po szosie. Na początku uderzyliśmy na Tyczyn i przylasek, Później po niedobrym jogurcie w Czudcu pojechaliśmy w kierunku Niechobrza - czyli podjazd pod krzyż. Po zjeździe a przed Racławówką spotkaliśmy Micia i razem skierowaliśmy się w stronę Rzeszowa. Na podkarpackiej spotkaliśmy jeszcze Artura z kolegą i ustaliliśmy, że na weekendzie jedziemy w Bieszczady ;)