Rezerwat Wilcze

Sobota, 7 lipca 2012 · Komentarze(0)
Pierwszy raz Wilcze w tym roku. Dawno tam nie byłem. Tym razem jednak pojechałem z Sebastianem "pod prąd" w stosunku do kierunku w jakim jeździłem tam zawsze. Było trochę nowego terenu dla mnie, który był bardzo ciekawy. Podjazdy musieliśmy cisnąć w miarę szybko gdyż ilość bąków w pobliskich lasach jest zastraszająca.

Pozowanie na Patrii © sbor

Jazda w burzy

Środa, 4 lipca 2012 · Komentarze(0)
Wyjazd popołudniu i od razu było widać, że suchy nie wrócę. Burza złapała nas w Budziwoju i lało mniej więcej do Babicy. Później na Niechobrz podjazd tam i z powrotem i powrót przez przylasek. Kapeć n zjeździe z przylasku bo dużo syfu leżało na drodze.

O 7:00

Wtorek, 3 lipca 2012 · Komentarze(0)
Rzeszów - Przylasek - Lubenia kościół - Giro - Połomia - Gwoździanka - Żarnowa - Strzyżów między garaże - Pstrągowa - Nowa Wieś - Czudec koło cmentarza - Przedmieście Czudeckie - Niechobrz krzyż - Przybyszówka - Rzeszów

Górki koło Rzeszowa - Zjazd Lubenia kościół. © misiek

Podjazdy

Piątek, 29 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Rzeszów - Budziwój - podjazd na Przylasek, zjazd koło kościoła serpentyną - podjazd koło mostu w Babicy, zjazd do Lubenii - podjazd ścianką, zjazd im. czerwonej Bory - Lecka, Błażowa, Chmielnik.

Trochę górek dziś poszło :)

Miasto wieczorową porą

Czwartek, 28 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Tu i tam :) Chyba złapałem zajawkę na bike polo. Czas składać peżota.

Popołudniowy asfalt

Środa, 27 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Po południu wybrałem się jeszcze na szosę. Miałem jechać sam ale o 18 chłopaki ruszali spod Larego więc dołączyłem do nich. Niestety to nie moja liga i szybko odpadłem ;) Dobrze rozgrzany kontynuowałem sam na Niechobrz [zastałem tam (nie taki znowu)nowy asfalt! Chyba panowie drogowcy działali pod moją półroczną nieobecność] i Kielanówkę.

Testy GoPro

Środa, 27 czerwca 2012 · Komentarze(1)
Kamerka przyszła, karta jeszcze nie. Wziąłem więc kartę z lustrzanki i ruszyliśmy z chłopakami na pierwszy test kamery. Nagrałem 6GB filmu i pstryknąłem kilka kontrolnych zdjęć. Nad ustawieniem kąta nachylenia kamery trzeba jeszcze troszkę popracować. Dość szybko padłą natomiast bateria co mnie troszkę zdziwiło.

Zdjęcia kamerą GoPro © misiek


Testy GoPro #1 © misiek


Testy GoPro #2 © misiek


Testy GoPro #3 © misiek

Rzeszów - Solina - Bukowiec - Rzeszów

Sobota, 23 czerwca 2012 · Komentarze(2)
A więc stało się – rekord pobity! Ale od początku: Sam pomysł wyjazdu rodził się w bólach od jakiegoś czasu. Już w tamtym roku myśleliśmy o jakimś rekordzie ale jakoś nie wyszło. Kiedy byłem za granicą Piotrek miał jechać sam nad Solinę ale pogoda pokrzyżowała mu plany. Mi jakoś nigdy nie chciało się jechać aż tak długo ale wiedziałem, że kiedyś trzeba taką traskę zrobić, choćby dla zasady. Dzisiejszy wyjazd doszedł do skutku w sumie bardzo spontanicznie. Pomysł 2 dni wcześnie, akceptacja, jazda!

Pobudka przed 6 rano. Pogoda – idealna! 16 stopni, 0 chmur i słoneczko. Leję co trzeba do bidonów, pakuje banany, telefon i aparat. Zrezygnowałem z kurtki przeciwdeszczowej i był to dobry ruch – nie padało nic a nic. Śniadanie, opaska, ciuchy i jedziemy! Z Piotrkiem miałem się spotkać pod Maksyfem. Ruszamy na właściwą trasę. Jedzie się super – 18 stopni, mgła unosząca się w górę i lekki wiaterek.

Mgła się unosi © misiek


Gdzieś na trasie © misiek


Zmiany jakoś lecą i nawet się nie orientujemy kiedy pęka pierwsze 70km. Pierwsza przerwa w Sanoku - drugie śniadanie pod sklepem. Dużo śmiechu i jazda dalej. Górki jakby trochę większe, asfalt coraz gorętszy – w Lesku jest już 30 stopni. Jedzie się trochę gorzej ale po niecałych 4h meldujemy się w Solinie.

Lago di Garda? Nooo! Lago di Solina! © misiek


Widok z zapory © misiek


Tutaj przerwa – zdjęcia na zaporze co by pamiątka była, sklep i regeneracja. W sumie po około godzinie ruszamy dalej. Wiemy, że mamy jechać w kierunku Polańczyka i później na Lesko żeby zrobić pętlę. Niestety na skrzyżowaniu przed Polańczykiem skręcamy w lewo zamiast w prawo i po 18km musimy zawrócić. Na tych 36km wyszło nam ponad 640m w pionie i dość mocno to odczuliśmy. Do trasy podeszliśmy troszkę ignorancko i nie sprawdziliśmy dokładnie jak jechać, no bo kto by się zgubił na swoim terenie :).

Witamy w Bieszczadach © misiek


W końcu do Leska dojechaliśmy, zjedliśmy lody i ruszyliśmy dalej. Jechało się ok aż do Jawornika Niebyleckiego po którym był już zgonik i powolna jazda napędzana siłą woli. Średnia z powrotu o 4km/h gorsza niż z dojazdu do Soliny pomimo tego, że droga z Leska do Rzeszowa jest „bardziej z górki”. Ostatni podjazd pod Matysówkę do domu jedzie się powoli ale ok. Co ciekawe, nogi podczas jazdy wcale nie bolą – czuję tylko że to już nie jest ta sama świeżość co rano :)

Podsumowując: Super wypad! Walka z samym sobą i ze swoimi słabościami. Pomimo dystansu wcale nie było nudno. Jestem spalony słońcem, bolą mnie ręce od kierownicy i trochę czuje plecy i płuca. Po prostu po takiej długiej jeździe czujesz, że żyjesz :)

Następny próg to 300km, jeszcze nie wiem kiedy. Teraz odpoczynek, chyba zasłużony? :)

Na pamiątke © misiek

Szosa po okolicy

Czwartek, 21 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Wyjazd z Piekłem i z Piotrusiem na lajcie. Jedyna górka po drodze to Lecka. Pojeździliśmy, pogadaliśmy i generalnie jak to na szosie - fajna jazda :)