10 stopni, chmury i wiatr. Niestety skończyła się ładna pogoda i nic jej na najbliższe dni nie wróży. Na szczęście nie pada. Dziś pojeździłem i powalczyłem z wiatrem i zrobiłem 5x Lemelerberg gdzie na każdym podjeździe mijałem się z jakimś kolesiem - też kręcił podjazd tam i z powrotem.
W końcu się przełamałem. Pomimo lenia i niechęci do dymania samemu 100km wyjechałem dzisiaj z domu i wcale nie żałuję! Pogoda świetna - 19 stopni (co pozwoliło jechać na krótko), wiatru brak i świetna widoczność były połową sukcesu dzisiejszej jazdy. Za cel obrałęm sobie Pałac Het Loo w Apeldoorn:
Po drodze minąłem wiele ciekawostek. Np tablice informujące z jaką prędkością jedziesz, za ile minut będziesz w danym miejscu i ilu rowerzystów przejeżdża tędy rocznie oraz dane pogodowe. Rewelacja!
Niestety samego Pałacu Het Loo nie widziałem bo wstęp do parku pałacowego kosztuje troszkę i nie można wjechać tam rowerem ale jeszcze kiedyś się tam wybiorę. Powrót przez Zwolle tym razem nowym mostem kolejowym na którym również jest ścieżka rowerowa:
Po tygodniowej przerwie i leniwym weekendzie czas znów wrócić na okoliczne drogi. Dziś pogoda była bardzo ładna więc po zajęciach wyskoczyłem na krótką jazdę. Celem był 3x szybki podjazd na Lemelerberg (~60m w pionie). Po drodze dużo zwierzyny :D Zdjęcia robiłem z jazdy bo mi się nie chciało zatrzymywać ;)
Wszystkie są dokładnie oznaczone, ponumerowane i opisane. Na każdym skrzyżowaniu jest oddzielny drogowskaz dla rowerzystów na którym mamy numer trasy lub nazwę miejscowości i ile km do niej pozostało. Dodatkowo po kolorze rozpoznany czy nawierzchnia jest asfaltowa czy nie. Co jakiś czas są też takie mapki jak powyższa. Ciemne linie to drogi rowerowe - widać gęstość sieci ;) Czasami nawet zdarza się, że droga rowerowa nie idzie wzdłuż drogi dla samochodów a zupełnie oddzielnie przez pola, pagórki i zagrody.
Wymarzony kraj dla rowerzystów - tylko gór mu brak :D
Słońce świeci, krokusy kwitną i na rowerze jeździ się bardzo, bardzo przyjemnie! Oficjalnie oznajmiam, że w płaskim kraju rozpoczynamy sezon wiosenny - 15 stopni i słoneczko = fun ride :) Jak się jednak okazuje - w płaskim kraju jak się wie gdzie pojechać to i na podjeździe można się zmęczyć ale o tym napiszę więcej jak tylko wymienię baterię w Polarze.
Jeśli chodzi o dzisiejszą jazdę to przez pierwsze 40km było spoko - później walka z wiatrem dała się we znaki średniej. Za to po drodze widziałem kilka(naście?) pięknych zabytkowych samochodów - głównie roadsterów. Triumphy, Alfy, BMW ale chyba najbardziej łakomym kąskiem było TO - i to oryginał, nie żadna replika ;)
Tym razem wybrałem się ciut dalej. Celem było wjechanie na poldery i dojechanie do wybrzeża morskiego. Po drodze zahaczyłem o Kampen które okazało się być bardzo ładnym miasteczkiem przypominającym trochę Amsterdam. Pogoda była raczej średnia ale na szczęście nie zmokłem :)